Czas nieustanie płynie do przodu, nie zależnie czy tego chcemy czy też nie. Możemy przyglądać się temu potokowi albo w nim uczestniczyć. Jeśli wybierzemy uczestnictwo to podobno stajemy się jego częścią. Jednak w jakim stopniu możemy wpływać na jego przebieg? Czy faktycznie mamy pełną wolę kształtowania? Czy jesteśmy po prostu jak te gwiazdy popychane przez grawitację?

Tyle pytań tak mało odpowiedzi…

W porównaniu do wszechświata nas otaczającego, dany nam czas wydaje się być bardzo krótki i niewiele znaczący… Jednak czy tak jest? Może ma to nam przypominać, żeby cieszyć się z każdej sekundy danej, ponieważ już nigdy nie doświadczymy tej chwili tak samo. Ciągła zmiana perspektywy jest niezbędna do rozwoju ale jak nie zatracić przy tym swojej osobowości? Możliwe też, że ta kruchość powinna nas jednoczyć i scalać jako społeczność. Nasza perspektywa, bądź świat ulegnie zmianie i nie będziemy w stanie spojrzeć już no to tymi samymi oczami. Czy byliśmy w błędzie, czy mieliśmy racje to już tylko z perspektywy czasu będzie można osądzić.

Staramy się poznać jak najlepiej świat nas otacząjący nie znając samych siebie. Cały czas walczymy ze sobą w nieustannej wojnie, która nie ma żadnego większego celu. Znajdujemy sobie w ten sposób swoją tymczasową tożsamość bądź upust emocji. Możliwe, że umiejętność korekty perspektywy to cecha recesywna i zanikająca. Jednak gdzie by nas to wtedy prowadziło? Każdy wtedy był by swoim królem, ale czy o to w tym chodzi? Jako społeczność, na pewno możemy osiągnąć więcej i łącząc wysiłek osiągnąć to co wydawało się niemożliwe dla pojedynczej jednostki.

Powinniśmy walczyć z swoim wewnętrznym królem i być może dzięki temu w przyszłości uda nam się osiągnąć to co teraz wydaję się być niedoścignione…